Nie było mnie tu 10 dni. I najgorsze jest to, że niczym nie potrafię usprawiedliwić mojej nieobecności, bo wyjazd czeka mnie dopiero równo za tydzień, więc w domu jestem cały czas i nudzę się, chodząc z jednego kąta do drugiego, w międzyczasie wychodząc na miasto, by wypełnić czymś czas. A przecież mogłabym pisać posty na blogu, bo gotuję dalej, piekę dalej, zakupiłam nawet maszynę do pieczenia chleba i już zdążyłam wyrobić w niej ciasto na pizzę i takową upiec (o kilku bochenkach chleba nie wspominając...)
Zdążyłam nawet poparzyć całe dłonie, bo... chwyciłam i podniosłam (!) rozgrzaną blachę (wprost wyciągniętą z piekarnika, w którym temperatura sięgała 250 stopni...)
Ręce jednak już wyzdrowiały, mogę pisać na klawiaturze, mogę nawet lepić pierogi, więc korzystam z ostatnich dni sezonu na czereśnie i lepię małe cudeńka wypełnione tymi owocami.
Za pierwszym razem gdy ujrzałam pierogi z czereśniami (dzieło znajomej mojej mamy) byłam co najmniej zdziwiona. Nie tylko zabawnym kształtem, który przyjmują, ale w ogóle samym pomysłem. Bo kto to widział, żeby wpychać do pierogów czereśnie, i to jeszcze niewydrylowane ?!
Ale z ósmej strony... co za problem wypluć pestkę podczas jedzenia? ;)
Ciasto na pierogi:
z tego przepisu (można dowolnie podwajać, byle proporcje były zachowane).
Farsz:
czereśnie, po dwie na jednego pieroga (niewydrylowane i nieposłodzone).
W sumie czereśnie można wydrylować i pierogi nadziać czereśniami bez pestek, ale z pewnością będą wówczas gorzej wyglądać. Można je również posłodzić, ale te owoce mają to do siebie, że same w sobie są słodkie, więc ja odrobiny słodyczy (i uroku) dodaję im w postaci sosu jogurtowego lub śmietanowego.
Sos:
- 4 czubate łyżki jogurtu naturalnego lub śmietany (można pół na pół)
- 2 łyżeczki cukru
Śmietanę i cukier wymieszać, przełożyć do rondelka i delikatnie podgrzać (nie gotować, aby całość się nie zwarzyła!).
Można pójść na łatwiznę i włożyć sos na minutę do mikrofalówki ;).
Koleżanki babcia wczoraj zrobiła i jeszcze z malinami, ale jakoś ochoty nie miałam, bo co wybrać, pierogi , czy świeżą szarotkę?. Oczywiście padło na to drugie:D. A potem już pierogów nie było...
OdpowiedzUsuńMoja babcia zrobiła kilkanaście wielkich słoików z musem jabłkowym na szarlotki. W zimie będziemy się nimi zajadać, póki co wolimy pierogi z sezonówkami :)
UsuńRzeczywiście śmiesznie wygląda ich kształt, ale to nie ważne..najważniejsze, że Ci smakują, a co do pestki..to przecież nie ma w tym żadnego problemu tak, jak napisałaś :)
OdpowiedzUsuńŚmiesznie wyglądają, a w dodatku od razu swoim kształtem narzucają ilość kęsów :D
Usuńja też jutro pieroguję, ale do ciasta nie dodaję jajka, ponoć sprawia, że robi się twarde, nie wiem nie próbowałam, wiem, że dobre wychodzi z samej mąki i wody :) ale u mnie będą na ostro, ze szpinakiem ;)
OdpowiedzUsuńJak moja babcia robi ciasto na pierogi (zawsze z jajkiem) to wychodzi tak miękkie jak drożdżowe w połowie wyrastania ;)
Usuńu mnie ostatnio królują jagody, ciekawa jestem tych z czereśniami :) najpierw musiałabym wszystkie pootwierać i posprawdzać czy nie ma białych szkodników :) faktycznie wyglądają ciekawie!
OdpowiedzUsuńSmakowite razowe pierożki:)pomysł na nadzienie nietypowy i kuszący
OdpowiedzUsuńU mnie w domu pierogi z czereśniami robi się od lat! A czereśnie zawsze się dryluje, toż to pięć minut :-)
OdpowiedzUsuńagateq.
Jak się ma drylownicę to może i pięć, ale na pewno tak ładnie nie wyglądaję i nie są takie jędrne :P
Usuńpyszności ;)
OdpowiedzUsuńPomysł fajny, nigdy nie jadłam takich :D
OdpowiedzUsuńZ czereśniami jeszcze nie jadłam:-)
OdpowiedzUsuńdzisiaj spróbowałam twojego przepisu, pierogi do których powiem szczerze podeszłam z niechętnym nastawieniem, okazały się fenomenem... Polecam:)
OdpowiedzUsuń