wtorek, 29 maja 2012

Chrupiące naleśniki z mozarellą, pomidorami i bazylią.


Mozzarella, pomidory i bazylia to połączenie niemal tak doskonałe, jak jabłko i cynamon, banan i masło orzechowe czy truskawki i roztopiona czekolada...
Uwielbiam jeść solo pomidory, mozzarellę i bazylię, polane oliwą z oliwek i odrobinę doprawione, uwielbiam sałatki z tymi trzema składnikami. Uwielbiam też roztopioną, ciągnącą się mozzarellę na pizzy. Te naleśniki, znalezione w kuchni u Mopsika, nie mogły nie wyjść boskie.
Na blogu śniadaniowym skojarzyło się paru osobom z quesadillą lub pizzą. Szczerze mówiąc, to z pierwszym gryzem pomyślałam od razu o pizzy, chociaż składniki są średnio "pizzowe".
Niemniej jednak - bardzo, bardzo, bardzo polecam.

sobota, 26 maja 2012

Ekstremalnie czekoladowy tort urodzinowy na ostatnią chwilę. Dla Babci.


Post nieco spóźniony, ale jest. Jednak pamiętam dokładnie, jak to było z tym tortem ;).

27. kwietnia, godzina 18.00. 
Mama: Emi, wiesz, że jutro babcia ma urodziny?
Ja: No, wiem...
M: I na pewno doskonale pamiętasz, że jeszcze w grudniu obiecałaś jej tort, a potem po Wielkanocy kłóciłaś się o to, żeby Ci pozwolić go upiec, gdy babcia zasugerowała konara?
J: Taaak... doskonale pamiętam...

Dodam może, że podczas tej rozmowy byłam na rynku w pracy mamy, ok. pół godziny drogi od domu przy sprzyjającej sytuacji z MPK (ha ha ha), a w kuchennych szafkach i tak nie miałam żadnych składników. Kieszenie i porfel świeciły pustkami, więc zahaczenie o sklep w drodze powrotnej wypadało. Co robić?...
Wiem, Nigella. U niej znajdę jakiś prosty tort. Na pewno...

wtorek, 22 maja 2012

I znów łosoś. Wędzony, na obiad.


Męczę Was ostatnio słodkościami, więc czas na coś wytrawnego. Ale spokojnie, w kolejce czeka jeszcze jedna wyjątkowo pyszna, czekoladowa słodkość ;).
Ale wracając do tematu... Ten obiad był robiony bardzo, bardzo dawno temu, ale w smaku jest tak dobry, że nie mogłoby go tu zabraknąć. Zwykle gdy jem rybę do makaronu, to jest to ryba smażona, pieczona lub poddana jakiejkolwiek obróbce cieplnej, ale na pewno nie wędzona... A szkoda ;). Bo makaron z wędzonym łososiem to coś, co moje podniebienie lubi, i to nawet bardzo.

niedziela, 20 maja 2012

Crumble rabarbarowo-jabłkowe. Na deser, na śniadanie.


Crumble.
Idealne na deser, ale równie dobrze sprawdza się na śniadanie (a może nawet lepiej? Nie ma to jak rozkoszować się chrupiącą kruszonką przy promieniach porannego Słońca...)
Najbardziej znane jest chyba jabłkowe crumble, więc ja połączyłam je z rabarbarem, żeby i do tego wykorzystać to sezonowe warzywo.
Zjadłam na śniadanie w towarzystwie dwóch kanapek z twarożkiem i warzywami w obawie, że samo crumble mi nie wystarczy, ale całość wyszła tak sycąca, że z drugim śniadaniem zwlekałam chyba 5 godzin ;).

piątek, 18 maja 2012

Włoskie sery w polskiej kuchni. Inne kopytka.


Serek typu włoskiego (Capri lub Capresi) kojarzy mi się z ricottą, chociaż niewiele ma z nią wspólnego w smaku. No, może troszkę podobny, ale konsystencją i strukturą jest nawet twardszy od naszego polskiego twarogu. Niemniej jednak lubię go, a wychodzi taniej niż ricotta, więc kupuję. A potem nie wiem co z nim zrobić...
Widziałam już parę razy przepisy na kopytka z dodatkiem sera białego. Czemu by więc nie spróbować dodatku serka typu włoskiego? Efekt był pyszny, delikatny i nawet lekko słodki, dzięki czemu na pewno kopytka świetnie smakowałyby solo lub polane stopionym masłem (wówczas byłoby to danie wegetariańskie), ale ja podałam je z brokułami i grillowaną piersią z kurczaka. Pasowały idealnie, a minimalna nuta słodkości była naprawdę niewyczuwalna z takimi dodatkami.

wtorek, 15 maja 2012

Czekoladowe ciasto, krem z kawałkami czekolady i czekoladowe okruszki. Kopiec kreta.


Banalne ciasto. Kupić Kopiec Kreta w pudełku oraz wszystkie składniki na nim wypisane, w domu zrobić wszystko wg instrukcji... Nie, oczywiście, że to żart ;). Ale kopiec kreta to jedyne ciasto, którego nigdy nie wyobrażałam sobie zrobić nie z pudełka, bo to przecież taki "trudny wypiek". No bo serniki, ciasta czekoladowe, babeczki... banał, ale kopiec kreta? Nigdy w życiu...
A jednak. Zainspirowana postem Domi upiekłam to cudo w niedzielę. Wprawdzie na początku nie było łatwo, bo ciasto miało powstać już w sobotę wieczorem, ale po sporej liście porażek (w tym m.in. wysypaniu proszku kakaowego na całą podłogę w kuchni) musiałam odreagować biegiem i wzięłam się za pieczenie dopiero przedwczoraj. Do poniedziałku więc ciasto tężało w lodówce, wczoraj ukroiłam pierwszy kawałek, dzisiaj nie ma już nic... No, poza jednym, który uchowałam dla siebie na śniadanie ;).
Coś czuję, że niedługo powtórzę ten wypiek...

sobota, 12 maja 2012

Nowa kokilka? No to robimy bananowo-kokosowy wypiek owsiany!


Jak obiecałam wczoraj na blogu śniadaniowym, dziś dodaję przepis na mój pierwszy wypiek śniadaniowy. Może trochę przypomina owsiankę pieczoną, dla mnie jednak ma zbyt zbitą konsystencję, by go tak nazywać.
Wypiek czerpie słodycz z banana, a wiórki kokosowe nadają jedynie delikatnego, kokosowego aromatu. Dla mnie to było za mało, więc uzupełniłam całość masłem kokosowym, ale równie dobrze pasowałyby tutaj dowolne powidła, sos czekoladowy czy klasyczne masło orzechowe.
W dodatku wypiek jest wegański, jeśli mleko krowie zastąpi się roślinnym.

czwartek, 10 maja 2012

Mięta. Wiosenna pasta jajeczna na letnie upały.


Pasty jajeczne, szczególnie ze szczypiorkiem, kojarzą mi się z wiosną. Niby wiosnę jeszcze mamy, ale pogoda przywodzi na myśl środek lata... I dobrze :). Przy takiej pogodzie lubię wybić mrożony koktajl bananowo-czekoladowy, zrobić sernik na zimno, zamiast piec tradycyjny albo przygotować rano na leniwe śniadanie taką oto orzeźwiającą pastę jajeczną z miętą. Gdzieś kiedyś (zapewne w środku zimy) podpatrzoną, zapamiętaną i po paru miesiącach - wreszcie - zrobioną.
Ktoś na blogu śniadaniowym wspomniał, że kojarzy mu się z pastą do zębów. Od razu z ręką na sercu mówię, że z tym smakiem nie ma zupełnie nic wspólnego :).

wtorek, 8 maja 2012

Najszybsze ciasto świata. Klasyczny chlebek bananowy.


Na przyjazd Sylwii kupiłam 5 bananów. Nie jem ich dużo, ale liczyłam na to, że we dwie zjemy. No, nie udało się. Jeden znikł, jeden poszedł do zamrażarki, a 3 przejrzały.
I w ten oto sposób otrzymałam idealne banany do chlebka bananowego. Dlaczego pierwszy raz go piekłam? Ten zapach podczas pieczenia mówi wszystko, ale smak i wilgotność... niesamowite ciasto. I to nie koniec jego zalet! Patrzyłam na czas, ile zajęło mi robienie go (bez pieczenia). Niecałe... 10 minut.

niedziela, 6 maja 2012

Awokadowe brownie. Pieczenie na dwie pary rąk.


- Pieczemy jutro chlebek bananowy? Coś trzeba zrobić z tymi bananami.
- Możemy upiec. Tylko... ja jem strasznie dużo tego chlebka.
- Nie szkodzi, pieczemy.

Na drugi dzień:
- Pieczemy jednak coś innego.
- Co?
- TO. Poznajesz?

Uśmiech. Wszystko jasne :).