Łosoś kojarzy mi się z dietą. Wtedy tę rybę - pieczoną lub smażoną na małej ilości tłuszczu - jadłam 1-2 razy w tygodniu. Potem trafiłam na łososia na wakacjach w sałatce w pewnej niemieckiej restauracji i od tamtej pory nie było okazji, by się z nim spotkać. A to przecież najlepsza ryba ze wszystkich!
W towarzystwie pieczonych ziemniaków oraz sosu bazyliowego na bazie jogurtu smakuje wyśmienicie. Już chcę to powtórzyć...
Pieczony łosoś /2 porcje/:
- 2 filety z łososia
- łyżka oleju
- sól
- świeżo zmielony pieprz
Filety myję i smaruję olejem za pomocą pędzelka, a następnie posypuję solą i pieprzem. Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (skórką do dołu) i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 220 stopni. Piekę przez 10-15 minut.
Chrupiące pieczone ziemniaki:
- 0,5 kg ziemniaków
- 2 łyżki oleju
- sól morska
Ziemniaki obieram, myję i kroję w ósemki. Gotuję ok. 8-12 minut od zagotowania (tak, by ziemniaki nie były twarde, ale jeszcze niegotowe do jedzenia). Odcedzam, wysypuję na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i studzę. Następnie smaruję olejem (za pomocą pędzelka) i posypuję solą morską.
Piekę w 200 stopniach przez 15 minut, po czym włączam termoobieg i piekę kolejne 5 minut (nie mogą się za bardzo zrumienić). Jeśli robię je razem z łososiem, rybę dodaję dopiero w tym momencie, termoobieg wyłączam i temperaturę zwięksam do 220 stopni. Piekę 10-15 minut, aż łosoś będzie gotowy.
Jogurtowy sos bazyliowy /2 porcje/:
- 100 g jogurtu naturalnego
- garść listków bazylii
- kilka listków mięty
- ząbek czosnku
- szczypta cukru
- kilka kropli soku z cytryny (do smaku)
- sól
- pieprz
Jogurt naturalny miksuję z bazylią i miętą. Dodaję drobno posiekany czosnek (można też przecisnąć go przez praskę), cukier, sok z cytryny oraz sól i pieprz do smaku.
Masz rację- najlepsza ryba :) Co z tego, że filet ma tyle kcal co czekolada. To nie ma znaczenia dla takiego smaku :)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię łososia wędzonego, którego i tak lekko podsmażam, dla wzmocnienia smaku.
Nie wyobrażam sobię natomiast smarować go olejem, przecież sam w sobie jest wystarczająco tłusty :)
Możesz nie dawać dodatkowego oleju, ale łyżeczka na porcję to naprawdę niedużo, a dzięki temu ryba fajnie się przypieka (czego na zdjęciu nie widać) i jest lekko chrupka. Bez dodatkowego tłuszczu nie będzie już tego efektu.
UsuńA co do kalorii, to jest różnica między 500 kcal z czekolady, z 500 kcal z łososia ;).
Kocham łososia, a takie ziemniaczki mogę jeść codziennie :D
OdpowiedzUsuńapetycznie wyglada :). Ja, dla odmiany, baaardzo lubię pstrąga
OdpowiedzUsuńA ja, szczerze mówiąc, nigdy pstrąga nie jadłam...
UsuńOch, zjadłabym takiego łososia!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że łosoś jest troszkę drogi jak na moją kieszeń, to jadłabym go tak jak ty kiedyś 2 razy w tygodniu (albo więcej), bo strasznie, strasznie go lubię! :)
OdpowiedzUsuńNa moją kieszeń też jest ciut za drogi, szczerze mówiąc ;) to był główny plus diety - że miałam go jeść 2 razy w tygodniu ;).
Usuńdzisiaj kupilam łososia- czytasz mi w myslach ;p
OdpowiedzUsuńna bogato dzisiaj! :D pyszności!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię łososia, często u nas gości na obiad i nie tylko
OdpowiedzUsuńNiezwykle fotogeniczna ryba, ale ręka fotografa też jest ważna :) Pięknie się prezentuje u Ciebie.
OdpowiedzUsuńŁosoś zdecydowanie jest na podium w moim rankingu ryb :) Za to jeziornych i rzecznych nie lubię wcale, bo smakują mi mułem i nie mają w sobie tego słono-morskiego posmaku.
OdpowiedzUsuńWyszło wspaniałe. Uwielbiam łososia, będę po niego sięgać w takiej oprawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wieczniemloda.com
za każdym razem takie apetyczne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam łososia, ale u mnie z kolei rządzi ostatnio halibut!
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego szukałam - przygotowałam wszystko zgodnie z podanym wyżej przepisem - wyszło rewelacyjnie!!!
OdpowiedzUsuńMinusem tej potrawy jest cena łososia, ale od czasu do czasu można zaszaleć:)
Pozdrawiam