Dobra, dałam ciała ze świątecznymi wypiekami i potrawami na blogu, ale to dlatego, że niedawno się zmobilizowałam i robię wszystko na ostatnią chwlę. Dlatego w święta i po świętach dodam wszystkie tegoroczne przepisy i będzie można z nich w pełni korzystać już w przyszłym roku. Chociaż w sumie jest jeszcze sylwester ;).
Te pierniczki są idealne, jeśli do tej pory się nie zmobilizowaliście do upieczenia takowych. Od razu po upieczeniu są twarde, jak to pierniczki, ale wystarczy im tylko noc z obraną połówką jabłka i już nabierają fajnego aromatu i miękkości. A warto, bo takie pyszne pierniczki, udekorowane lukrem i powieszone na choince... ach.
Składniki na ok. 90 pierniczków:
- 200g miodu
- 100g masła lub dobrej margaryny
- 50g cukru
- 360g mąki (u mnie razowa i pszenna w proporcji 1:2)
- 15g przyprawy korzennej
- łyżeczka proszku do pieczenia
- jajko
W rondelku rozpuszczam masło. Dodaję miód i, mieszając, podgrzewam do połączenia się obu składników. Przekładam do zimnego naczynia i odstawiam do wystudzenia.
Do miski wsypiję mąkę, cukier, proszek do pieczenia i przyprawę korzenną. Dodaję wystudzone masło z miodem i jajko. Mieszam, a potem wyrabiam ręką. Ciasto będzie rzadkie, ale dojdzie do siebie. Odstawiam je na 40 minut.
Po tym czasie dzielę je na mniejsze części, przekładam na stolnicę, wyrabiam (podsypując mąką, jeśli potrzeba) i rozwałkowuję dość cienko. Wykrawam ciasteczka i układam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Dziurki na sznureczki robię słomką.
Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180°C i piekę przez 7-10 minut (lub dłużej, zależy od grubości ciastek). Gdy tylko dostaną koloru, to trzeba je wyciągnąć, gdyż szybko się spiekają.
Studzę na kratce, a przed podaniem i powieszeniem na choince dekoruję lukrem (jak mi wyszło, jak na pierwszy raz? :)).
Lukier:
- szklanka cukru pudru
- białko jaja
Do białka (nie ubijać!) dodaję stopniowo cukier puder i ucieram na gładką masę (nie może być żadnych grudek). Sprawdzam, czy jest odpowiednio gęste (wykałaczką rysuję kreskę - jeśli się nie rozpływa, to jest ok).
Jeśli boicie się użycia surowego białka, to można dodać wody lub soku z cytryny, ale z białkiem jest bardziej trwały.
Do dekoracji użyłam szprycy, ale nada się także tubka zrobiona z papieru do pieczenia, reklamówki czy fioliowego woreczka po mleku.
Uwielbiam pierwsze zdjęcie :D
OdpowiedzUsuńAle pięknie udekorowane! Ślicznie Ci wyszły :) Mi chyba w tym roku zabraknie pierniczków, więc taki szybki przepis bardzo się przyda.
OdpowiedzUsuń:D ja też piekłam :D na blogu można zobaczyć! ale twoje lepsze
OdpowiedzUsuńczytalam na wizazu,ze jestes znow na R. czemuz to ?
OdpowiedzUsuńoj tam zaraz znów ;) podkreśliłam, że jestem na lekkiej redukcji. moim celem jest spalenie bf i odsłonięcie mieśni, któe gdzieś tam siedzą, ale są ukryte. przy normalnym jedzeniu nie było efektów, a tak śniadania mam rozpustne, a dalej jestem grzeczna i są małe efekty.
OdpowiedzUsuńwizualne, bo się nie ważę ;).
a jak wyglada Twoja R ?
OdpowiedzUsuńśniadania możesz zobaczyć na drugim blogu.
OdpowiedzUsuńna II jem kanapkę z drobrego chleba żytniego (z serkiem naturlanym i kilkoma plastrami polędwicy drobiowej) albo twarożek półtłusty z warzywami + kromka chleba.
na obiad (w tygodniu) pierś z kurczaka + brązowy ryż, kasza i jakaś surówka czy brokuły albo pieczone udko z surówką polaną oliwą.
kolacje są białkowe lub białkowo-tłuszczowe: makrela wędzona, jajecznica, sałatka z tuńczyka, grillowany kurczak z warzywami...
to taki standardowy jadłospis, wiadomo, że w weekendy wygląda inaczej (eksperymentalne obiady ;)), a teraz tym bardziej, bo jem mniej posiłków, a podjadam przy przygotowaniach.
tylko uwazaj z tym odchudzaniem :)
OdpowiedzUsuńEmmo uważaj. dobrze?
OdpowiedzUsuńA pierniki świetne. Jak w smaku? I nie muszą mięknąć.prawda? Obiecałam kolegom,że przywioze im pierniczki-chce po świętach zrobić przed wyjazdem jakieś dobre :D
Wczoraj wieczorem stwierdziłam, że zrobię! I są pyszne! Z tym, że ja zrobiłam z połowy porcji(mam i tak ogromnie dużo jedzenia,a słodyczy najwięcej:), bez cukru, za to więcej mąki, bo było strasznie klejące. Wyszły cudowne, dzięki za przepis i wesołych świąt!:*
OdpowiedzUsuńZuzia
olu, obiecuję, że będę uważała :).
OdpowiedzUsuńpierniczki w smaku są pyszne, lekko słodkie, ale nie za bardzo (i tak znacznie zmniejszyłam ilość cukru, którą daje się na te proporcje od 'dziada pradziada' ;)). mięknąć nie muszą, ale nie jest to pracochłonne, a po takiej nocce spędzonej z jabłkiem są mięciutkie i prawdziwie piernikowe, a gdy są kruche, to po prostu są jak ciastka korzenne, jak to powiedziała moja mama. ale jeśli wolisz kruche, to oczywiście możesz je takie zostawić :).
Anonimowy, bardzo się cieszę, że smakują. I przyznam się, że ja też mogłam wysilić móżdżek i zrobić z połowy porcji ;).
czy można ominąć przyprawę korzenną?;)
OdpowiedzUsuńraczej nie bardzo. bez niej w ogóle nie będą pierniczkowe ;) chyba, że zależy Ci na zwykłych ciastkach kruchych (lub, po kontakcie z jabłkiem, miękkich).
Usuń