Proszę się nie śmiać, dopiero teraz wygrzebałam zdjęcia świątecznych makowców ;). Dodaję więc najlepszy przepis na struclę makową, którą w życiu jadłam, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi to dwumiesięczne spóźnienie.
Makowce (sztuk dwie) wyszły bardzo wilgotne, ale nie rozpadające się; równe, gładkie, miejscami pęknięte w jednej linii, co dodaje im wiele uroku, przynajmniej moim zdaniem. W środku z mnóstwem rodzynek, orzechów z orzecha rosnącego obok domu i domowej pomarańczowej skórki kandyzowanej. Powtórzę nie raz, i to na pewno jeszcze przed grudniem!
Ciasto drożdżowe /na dwie 30-centymetrowe strucle/:
- 2 szklanki jasnej mąki (użyłam orkiszowej typ 720 i pszennej tortowej w proporcji 1:1) + do podsypywania
- 120 ml letniego mleka
- 100 g roztopionego masła lub margaryny
- 4 żółtka (białka będą potrzebne do masy makowej)
- 40 g świeżych drożdży
- 4 łyżki cukru
- łyżka oleju
- 1/3 łyżeczki soli
- łyżka spirytusu (lub wódki)
- opakowanie cukru waniliowego
Drożdże rozpuszczam z mlekiem oraz cukrem i odstawiam na ok. 15 minut, żeby "ruszyły". Po tym czasie dodaję wszystkie składniki (oprócz tłuszczu) i wyrabiam ciasto, na koniec dodając masło/margarynę i olej. Odstawiam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Masa makowa /na 3 makowce; wykorzystałam 2/3, a resztę spasteryzowałam/:
- 500 g suchego maku
- 150 g cukru
- 1-2 łyżki miodu
- 100 g rodzynek
- 50 g posiekanych orzechów włoskich
- garść pomarańczowej skórki kandyzowanej
- łyżka miękkiej margaryny
- olejek migdałowy
- cynamon
- 6 białek (4 z ciasta + 2 dodatkowo)
Mak zalewam 500 ml wrzącej wody. Ostawiam do wystygnięcia, a następnie mielę dwukrotnie w maszynce do mielenia. Przekładam do dużej misy, dodaję wszystkie składniki (olejek migdałowy i cynamon wedle uznania) oprócz białek. Na koniec ubijam białka na sztywną pianę i delikatnie mieszam je z masą makową. Dzielę na 3, jedną część odkładam (by użyć do innych celów ;)), dwie pozostałe posłużą jako nadzienie.
Wyrośnięte ciasto dzielę na dwie części i rozwałkowuję na prostokątne placki. Muszą być cienkie, aby potem makowiec był wilgotny, a nie suchy. Każdy z prostokątów smaruję masą makową, zostawiając ok. 3 cm miejsca od boków. Zawijam w roladę, końce makowca podwijam pod spód, a następnie zawijam w wysmarowany olejem pergamin, zostawiając ok. 1-2 cm wolnego miejsca (tak, aby makowiec za bardzo się nie rozrósł i nie popękał). Układam na blasze do pieczenia, wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180-190°C i piekę przez 30-40 minut.
- 1/3 szklanki cukru pudru
- 1-2 łyżki wrzącej wody
Rozcieram na gładką masę. Po wystudzeniu polewam makowce lukrem i posypuję posiekanymi orzechami (można także posypać suchym makiem).
PS
Móg blog wreszcie doczekał się strony na facebooku! Zapraszam serdecznie: klik.
Móg blog wreszcie doczekał się strony na facebooku! Zapraszam serdecznie: klik.
Ja robię zawsze ze znakomitego przepisu babci. W te święta z pewnością wrzucę go na bloga :)
OdpowiedzUsuńja zrobilem bez przepisu,jak serce dyktowało (;
OdpowiedzUsuńTwój przezentuje sie smakowicie !
mnie drożdżowe wypieki jeszcze tak nie lubią, więc wolę się trzymać (bardziej lub mniej ściśle) przepisów. wolę jednak więcej kreatywności, co też praktykuję ze wszystkimi innymi wypiekami i daniami na co dzień :).
UsuńNie przepadam za roladami makowymi, ale muszę przyznać, że ta wygląda obłędnie! Wilgotna, puszysta. Pycha :)
OdpowiedzUsuńZrób pierogi i barszcz to wpadam na wyżerkę :D
OdpowiedzUsuńDo mnie lepiej nie podchodzić z makowcem... bo lubię go tak, że byłabym gotowa zjeść całego! :D
OdpowiedzUsuńmam to samo ;))
Usuńcudowne!! uwieelbiam makowce :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam makowca! :) muszę zrobić w końcu drożdżowe ciacho, bo każdy się boi, że nie wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńprzepiękny! jaki dorodny!;) istne makowe cudo:)
OdpowiedzUsuńEmmo, właściwie to jak masz na imię?;>
Emma :)
UsuńWygląda super i dużo maku^^.Ja makowiec pewnie na Wielkanoc będę robić tradycyjnie.
OdpowiedzUsuńAle masz tempo :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za makowcem, ale tata lubi, więc może w ramach prezentu świątecznego (o którym nie chce nigdy słyszeć!) upiekę mu takiego :) Trochę się boję wszystkiego, co trzeba zawijać, ale chyba dam radę ;)
Pozdrawiam, M.
Podziwiam, że użyłaś suchego maku, a nie masy makowej (u mnie w domu się tak robi np. z kluskami z makiem) Jednak to, co domowe, jest najlepsze :) Oglądałam odcinek programu "Wiem co jem" o takich masach i naprawdę, producenci potrafią tam dodawać cuda na kiju -.-
OdpowiedzUsuńOjej jak tak o nim opowiadasz to aż płakać mi się chcę, że nie mam przy sobie tak pysznego makowca. Uwielbiam je, babcine - najlepsze. Są zawsze takie wilgotnee... :)
OdpowiedzUsuńŚnieg za oknem jest, makowce są, trzeba wrócić po choinkę do piwnicy :P
OdpowiedzUsuńPiękne Ci wyszły te makowce, w środku to idealne wręcz!